Burza.

Jerzy Szyszko
Autor




Ciąg dalszy "Zdarzeń śmiesznych, dziwnych i ciekawych."



Bujane apele


Były co dzień dwa apele,
lecz dla służby najtrudniejsze
te w soboty i w niedziele,
choć w teorii spokojniejsze.

Chodzi o stan osobowy,
trzeba się rozliczyć z ludzi,
było to łamanie głowy,
to wspomnienie uśmiech budzi.

By nie było wątpliwości -
wszak z soboty na niedzielę
na przepustkę wyjść najprościej,
także innych spotkań wiele.

Ważne kto nas liczył, sprawdzał,
lepiej, gdy ktoś obcy, nowy,
bo swój wszystkich rozpoznawał,
o podmiankach nie ma mowy.

Rzadko, ale się zdarzało,
kiedy manko w rozliczaniu
to się ludzi pożyczało,
od sąsiadów, w zaufaniu.

Awaryjnie tym sposobem
manko się uzupełniało,
liczył sztukę ktoś, osobę -
w rozliczeniu wszystko grało.

W magazynkach, czasem w szatniach,
okna były kratowane,
nie po schodach, lecz po kratach,
piętra były zdobywane.

...


W sytuacjach alarmowych
kraty nieraz otwierano,
w zagrożeniach pożarowych,
mienie ewakuowano.

By możliwość wejścia stworzyć,
czynność była bardzo prosta -
wystarczyło je otworzyć,
otwierały się od środka.

Niby ktoś był w radiowęźle,
czy też test na hali ćwiczył,
lecz wezwany prosił w pędzie,
by kontrolny go doliczył.

Raz już w szyku był liczony -
po apelu nie zwlekając,
tłum był sztucznie dlań stworzony,
a on wpadał niczym zając.

W radiowęźle płyt słuchałem,
a że czas przyjemnie płynął,
więc się trochę zasiedziałem
i apelu czas przeminął.

To się zawsze udawało,
jeden, dwóch, zwykle starczyło,
lecz czasami to za mało,
więc inaczej się liczyło.

W dwuszeregu wszyscy stali,
podoficer kombinował,
gdy kolejno odliczali,
drugi szereg balansował.

...


Każdy z tyłu dobrze wiedział,
że jak jest już odliczanie,
muszą zrobić większy przedział -
znaczy szyku rozrzedzanie.

Bo niektórzy miast jednego,
dwóch, półtora pokrywali,
krótką chwilę i dlatego
jakby trochę się ruszali.

Stąd też nazwa, szyk bujany,
wyglądało to niewinnie,
świetnie był opanowany,
szło liczenie szybko, płynnie.

To kolegów ratowało,
a to wszystko przez dziewczyny,
czasem się nie udawało -
nie ma w tym niczyjej winy.

Nie okiełzna się młodości,
tu zakazy nieskuteczne,
mimo kar, ich surowości -
to pokoleń prawo wieczne.



Aktualizacja strony: 3 lutego 2016 r.


© 2007 - 2016 Absolwent WSOWŁ promocji 1971 roku Marian Więckowski