![]() Jerzy Szyszko |
Psychologia dowodzeniaSpośród wielu dziedzin wiedzy, ta niezwykle użyteczna, doceniali ją koledzy - w przyszłej pracy wręcz konieczna. Długo można się rozwodzić, naukowo uzasadniać, ale tu nie o to chodzi - nie będziemy się rozdrabniać. Jak porządek dnia dyktował, podchorąży po obiedzie, na blok szkolny maszerował - tam się kształcił samodzielnie. Była to nauka własna, która średnią podnosiła, z obowiązku, choć nie straszna, jednak czasem nas nudziła. Trwał trzy lata taki przymus, w czwartym, według własnych chęci - na naukę kujon, prymus, już mniej czasu mógł poświęcić. Nieraz to samokształcenie było w auli, w naszym bloku, dla nas to udogodnienie, było blisko, kilka kroków. Aula była na parterze, my na piętrze mieszkaliśmy, tej wygody, powiem szczerze, jakoś nie docenialiśmy. Bo na piętrze dwie kompanie, a dowódcy, przełożeni, mieli tam swe kancelarie, więc byliśmy "okrążeni". |
...Czasem nas kontrolowali - jak nam wchodzi ta nauka, tak po drodze zaglądali, po co w szkolnym bloku szukać. Podczas przerw, ci co palili, wokół popielniczek stali, niepalący wychodzili lub na schodach przysiadali. Gdy dowódca batalionu po dniu walki z problemami, szedł pomieszkać już do domu, musiał przejść pomiędzy nami. Poderwali się siedzący, tak honory mu oddali, sfrontowali zaś palący i aż przejdzie, tak czekali. Któryś książkę w ręku trzymał. Podchorąży, co czytacie? Ja? - melduję, że kryminał, oj! - czas tylko wytracacie. Odszedł niezadowolony - jutro będzie "prostowanie", a kolega przestraszony - pewnie mi się coś dostanie. Na odprawie w dzień następny, omówiona była sprawa, gdzie oceny, gdzie postępy, to nauka nie zabawa. Czas przepływa jak ta woda - źle go wykorzystujecie, na te bzdury czasu szkoda, laurów tak nie zdobędziecie. |
...Takiej treści pouczenia były nam zaserwowane - dały nam do przemyślenia i na przyszłość niosły zmianę. Ja też sprawę przemyślałem - można nieco się zabawić, na okazję polowałem, by opinię nam poprawić. Na tych schodach każdej przerwy, wraz ze skryptem mym siedziałem, już mi odmawiały nerwy - aż się wreszcie doczekałem. Podchorąży, co czytacie? "Psychologię dowodzenia", co takiego? - no, pokażcie - nie krył swego zaskoczenia. Uśmiech rozlał się na twarzy, to rozumiem, skrypt, podręcznik - taki efekt mi się marzył - a koledzy byli wdzięczni. Takim prostym pociągnięciem, zaufanie odnowiłem, satysfakcję, niemal szczęście przełożonym zapewniłem. Podchorąży to nie robot. Uczyć się, czy bumelować? Skrypt, kryminał - jego kłopot, musi umieć decydować. |
Aktualizacja strony: 23 lipca 2015 r.