![]() Jerzy Szyszko |
Niemy krzyk samotnościSą raz w roku święta słynne, gdy choinkę ubieramy, choć kościelne, to rodzinne, z najbliższymi je spędzamy. Jak to bywa przed świętami, telewizja drąży temat, jak to jest ze staruszkami, których rodzin jakoś nie ma? Tu o domu starców mowa - o swych bliskich zapytani z trudem dobierają słowa, nie chcą dzieci swoich ganić. Wciąż ich usprawiedliwiają - swych kłopotów mają masę - wnuki swoje wychwalają, bo ich odwiedzają czasem. |
...Ale oczy ich nie kłamią, cichy żal się z nich wylewa, chociaż się opłatkiem łamią i kolędy będą śpiewać. To krzyk niemy samotności - między ludźmi, lecz obcymi, mają wszystko, prócz bliskości tych, co zwą się najbliższymi. Miłość ich bezwarunkowa, która wszystko wytłumaczy, żal się w głębi duszy schowa, nikt go okiem nie zobaczy. Ale serce głos ten słyszy, bardzo głośny, chociaż niemy - tak powoli w sumień ciszy my się też zestarzejemy. |
...Bo czas naprzód ciągle płynie, życie mierzy nam latami, ale zanim ono minie, stawia nas przed wyborami. Trzeba więc je przeżyć godnie, ze smutkami, radościami, w zdrowiu, szczęściu i w chorobie, i ze śmiechem, i ze łzami. Każdy los swój dźwigać musi - choć buntują się niektórzy, bo ich świat szeroki kusi - to młodości nie wydłuży. Zatem nie zapominajmy, że natury się nie zmieni - swym Rodzicom "bliskość" dajmy, kiedy w życia są jesieni. |
Aktualizacja strony: 12 marca 2015 r.