Burza.

Jerzy Szyszko
Autor




Ciąg dalszy "Zdarzeń śmiesznych, dziwnych i ciekawych."



Kapownik szefa


Miał szef zeszyt do wszystkiego,
zwykle pisał przewinienia,
raz podobno coś dobrego -
nie kryliśmy zaskoczenia.

Limit grzechów się wypełniał,
były kary i rozmowy,
swe notatki wtedy skreślał,
znowu poziom był zerowy.

Wiele razy ktoś próbował
wykraść, zniszczyć te zapiski,
lecz on dobrze ich pilnował -
to był temat bardzo śliski.

Kiedyś apel, szef świętuje,
awans dostał - chorążego,
ktoś się spytał, czy daruje
grzechy nam z zeszytu swego.

...


Będzie szef wspaniałomyślny,
takie święto tego warte,
my, choć trochę grzeszyliśmy,
chcemy dziś mieć czystą kartę.

Dobrze - mówi szef - daruję,
lecz już tak nie podpadajcie,
cieszcie się, gdy ja świętuję
i choć trochę pokochajcie.

Z torby swojej zeszyt sięgnął,
porwał go w kawałki, paski,
a nam serca dziwnie miękną,
samorzutne grzmią oklaski.

Trochę czasu upłynęło,
ktoś tam podpadł - takie życie,
notowanie się zaczęło,
ale gdzie? - nie uwierzycie.

...


Szef wyjmuje zeszyt stary,
ktoś się dziwi zaskoczony,
co się dzieje? - nie do wiary,
przecież on już był zniszczony.

Szef się śmieje, stara sztuczka,
inny zeszyt był porwany,
dla was młodych to nauczka,
bo wasz szef jak lis jest cwany.

Życie nieraz was zaskoczy,
co jest złe, a co właściwe? -
widzieć coś na własne oczy,
to nie znaczy, że prawdziwe.



Aktualizacja strony: 29 stycznia 2016 r.


© 2007 - 2016 Absolwent WSOWŁ promocji 1971 roku Marian Więckowski